---Scripts>
|
|
Kurier Wileński
2 lutego 1996 r.
Podane niżej listy Szymona Konarskiego pisane były z więzienia
bazyliańskiego w Wilnie do matki Pauliny z Wiszniewskich, secundo voto
Struczkowskiej, i do. brata Stanisława, który wraz z Szymonem brał udział w
powstaniu 1831 r., wyemigrował z nim do Prus, lecz następnie, skorzystawszy
z amnestii, powrócił do kraju i osiadł z matką we wsi Szczebrze, w pow.
augustowskim. .
Korespondencję, której druk dziś rozpoczynamy (ciąg dalszy w następnych
Vilnianach) opracował Henryk MOŚCICKI, natomiast do redakcji "Kuriera
Wileńskiego" przekazała pani Teodozja PIASKOWSKA z Legnicy, były żołnierz AK
z Wileńszczyzny, działaczka społeczna i poetka. Jej wiersze przesycone
miłością do Wilna i jego okolic zamieszczaliśmy na tych łamach.
Polecamy więc uwadze Czytelników listy Szymona Konarskiego, mając nadzieję,
że staną się one przyczynkiem do głębszego poznania dziejów naszej ziemi.
Ponadto, w lutym przypada 157 rocznica stracenia tego bohatera narodowego.
Miejsce jego kaźni jest znane, natomiast (o tym mowa będzie w podpisie pod
zdjęcie) miejsce jego pochówku zniknęło bezpowrotnie. Drukując listy,
zostawiamy ich pisownię oryginalną. Wszystkie poniższe listy pisane były na
żółtawym papierze .kancelaryjnym.
Kochany mój Stanisławie! Kochana moja Matko! List, który odbierzecie, może
być dla was powodem smutku, chociaż po zimniejszem zastanowieniu się
pocieszyć was zdoła. Matka, dla której wiadomość o mojem uwięzieniu może być
okropną, powinna być przez Ciebie, Stanisławie, pocieszoną przedstawianiem,
że "gdyby następstwa mego więzienia miały być okropne, nie pozwolonoby mi
pisać do was, a co więcej nie pozwolonoby mi was uwiadomić, że możecie
przyjechać do widzenia się ze mną". Proces, jaki trwa z okazji mego
uwięzienia nie jest jeszcze ukończonym, zdaje mi się jednak, że w bardzo
prędkim czasie ukończonym będzie. Pamiętaj Stanisławie, że masz, za
najpierwszy obowiązek, któren na Ciebie włożyłem dawno, utrzymanie i wygody
Matki; jeżeli więc wasze gospodarstwo może ponieść uszczerbek przez
nieobecność was obojga w domu, to zostań, a przyślij tu Matkę naszą i którą
z naszych kuzynek, dla jej wygody w drodze, a ja skorzystam, bo będę widział
choć jedną z tych, które tak szczerze zawsze kochałem. Niech matka
szkarpetek, gatek i koszul potrochu przywiezie, oraz parę ręczników i
prześcieradeł. Pieniędzy nie potrzebuję, bo każda przyszłość moja, skutkiem
teraźniejszości, będzie tylko prywatnemu życiu mojemu poświęcona; wszędzie
zaś, gdzie będę, potrafię zarobić i żyć, jak los i sąd, któren na nas
wszystkich ma się tu, w Wilnie, odbyć, rozrządzi i rozkaże. Nie wybierajcie
się także z zamiarami dopomagania sprawie mojej, zostawcie mnie losowi i
wypadkom. Jeżeli wszakże i ty z Matką przyjechać możesz, to dobrze: wiesz,
że Cię kocham. Tylko nie spieszajcie na łeb na szyję, macie czas, z zimną
krwią postępujcie, bo wszakże widzenie się nasze i moje więzienie nic
nadzwyczajnego, nic nieludzkiego.' Pamiętajcie, że moje potrzeby są bardzo
ograniczone, nie kłopotcie się więc o zapas pieniężny. Przyjedziecie,
zobaczymy się, może Matka na kilka czasów zostanie, bo tu dużo matek teraz
mieszka, i żon, i sióstr, i córek, a wszystkim ja wlałem piekło w serca.
Darujcie, że moje pióro jest zimne i nie takie, jakiemby być powinno po
ośmioletnim niepisaniu, ale bo też i moje serce jest to kamień grobowy,
którym wypadki przywaliły łzy i męki tysiąca najdroższych mi rodzin. Pomimo
to jednak ja was kocham wszystkich, całą rodzinę moją, każde drzewo, każden
kamień tam u was kocham, bo tam młodość spędziłem, bo tam tylko łzy
osobistych cierpień moich płynęły mi z oczu. Ucałujcie ode mnie wszystkich
moich kuzynów, kuzynki, powiedzcie im, że wasz Szymon zawsze wszystkich
kochał i kochać będzie do śmierci.
Przyjmijcie uściśnienie zimne waszego syna i Brata
Szymon Konarski
Dnia 2-go Septembra podług Rusk. kal. 1838 r.
od Bazyljanów w Wilnie.
Gdyby wam co przeszkodziło tutaj przyjechać, napiszcie kilka słów na ręce
Xięcia Trubeckoj W. Gubernatora Cywilnego Gub. Wileńskiej, Prezesa Komisji
Śledczej w r.b.
List ten zapewne aż w niedzielę pojedzie, chociaż dziś czwartek, bo poczta
podobno w niedzielę do was idzie.
Czy niema tam u was w Suwałkach fletu kilkoklapowego wiedeńskiego za 8 r. 10
= =, i nut kompozycji Pana Toulu, Furstenau, Berbiguier, Bohm, (od red.: są
to znakomici fleciści z pierwszej połowy XX w.). Są edycje tych nut gdzie
kompletne tych autorów dzieła są z akomp. Fortepiano, niedrogie zagranicą:
jeżeli można, to mi przywieźcie,nb. jeżeli dobry flet.
Adres: Stanisławowi Konarskiemu bratu memu w Gubernji Augustowskiej p.
Suwałki do Szczebry.
Ekspedytor poczty zechce łaskawie umyślnym na koszt odbierającego ten list
do Szczebry, leżącej na trakcie z Suwałk do Augustowa, odesłać.
Kochana Matko! Widać więc, że moje listy poprzednie zaginęły gdzieś na
poczcie, bo stąd zdaje się, że odchodziły przy ekspedycji do Wojennego
Naczelnika w Suwałkach. List wasz i bieliznę podług rejestru odebrałem dnia
7 b.m. we środę podług kalend. ruskiego. W sam czas przysłaliście mi to
wszystko, bo niektóre szczegóły-mego dzisiejszego obuwia bardzo się
przyczyniają do podarcia szkarpetek u góry, zresztą jest jakaś rozkosz
włożyć domowe koszule po tylu latach żebraniny, lub koszul przez litość
ofiarowanych; czapka, którąś mi Matko przysłała zrobiła ze mnie coś na
kształt Barona, Pana, a przynajmniej szlachcica, sam siebie w niej nie
poznaję ile razy z mego mieszkania idę na dół do komisji. Biedny mój
Stanisławie! Więc się nie zobaczymy... ha! niech i tak będzie, ty pocieszaj
się myślą, że zostając przy dozorze gospodarstwa, poświęcisz twoje dla mnie
uczucia dla dopięcia zamiaru względem wygód i przytułku biednej naszej matki.
Ja... co innego... pocieszyć się nie mam czasu, wspomnę więc tylko, że to
moja wina, że ty dzisiaj jesteś tylko nowym gospodarzem, zresztą mój
Stanisławie, gdybym ja chciał się ze wszystkich cierpień pocieszać, świat z
całym swoim szczęściem możeby nie wystarczył dla mojej duszy. Jutro 4
tygodnie jak na zapytanie X. Paszkiewicza tutejszy Urząd odpisał, że można,
aby Ci, matko, pozwolić przyjechać tutaj. Co tam z fletem słychać, tutajby
mi nie bronili tej rozrywki, aby niedrogi, Bukszpan,.mosiężne klapy do cis i
C. za 6 lub 8= = Wiedeński; nb. jeżeli można. O nuty jeżeli jest trudność
lub drożyzna, mniejsza. Chustek do nosa ze 6. Jeżeli tak prędko nie
będziecie mieli paszportu, przyślijcie 100 r. asyg. na tytoń i inne drobne
wydatki, pieniądze bowiem, które miałem, nie są dziś mojemi; żebrać, ciężka
to rzecz, a jednak muszę; a potem wdzięczność każda, to strasznie ciężki
obowiązek dla duszy mojej, zarobić zaś nie mam kiedy. Jeżeli nie możecie,
napiszcie mi o tem wyraźnie, ale na miłość braterską, Stanisławie! Długów
nie zaciągaj, bo wierzaj, że łatwiejby mi odwyknąć od tytoniu, niż od myśli,
że z mojej przyczyny długi jakiego bądź rodzaju zaciągasz. Stefami mojej
szczerze dziękuję za przywiązanie, i za ukłony, familji, które z papieru
trochę, zimnemi mi się zdają; może dlatego, że wolałbym moje rodzeństwo
widzieć i cieszyć się z niemi uściskajcie ich ode mnie. Matko, bądź
spokojna i wesoła, bo wierzaj mnie, że i ja nieraz tutaj wesoły jestem a
przyjeżdżajcie czyżby Stanisława nie mógł kto z familji zastąpić przy tem
gospodarstwie, albo niech lepiej da pokój miłość nasza obydwom nam jest
znana i póki żyjemy, będziemy się nią pocieszać, a porzucać dom na to, żeby
parę razy spojrzeć na nos, włosy, słowem na mięso, wtenczas kiedy się dusza
codzień widuje, może i nie warto. Darujcie, że krótko piszę, bo strasznie w
tych czasiech jestem zajęty czekam, Cię Matko moja i Stefanjo albo
waszego listu.
Wasz
Syn i Brat wasz Szymon Konarski
10 decembra 38 r.
w sobotę wieczór z Wilna |
|