---Scripts>
|
|
Kurier Wileński
2 lutego 1996 r.
Szymon Konarski w liście do matki
i brata, ostatnie w życiu zdanie dopisał pośpiesznie, pismem niepewnym,
gorączkowym. Żegnał się z rodziną i bliskimi oraz prosił, by na jego
pamiątkę w nadniemeńskich Rombowiczach położyli kamień bez żadnych napisów,
obok grobu wujenki.
Los tak chciał, że tylko kamień w
miejscu stracenia bohatera, zaprojektowany przez samego Juliusza Kłosa,
przetrwał do naszych dni, z napisem informującym, komu jest poświęcony, i z
dwuwierszem:
Ale Polskę zbaw Panie!
Polskę wybaw Boże!
Niestety, tę drugą strofę zatarł
czas. Podobnie jak wszelki ślad w miejscu wiecznego spoczynku Szymona
Konarskiego. Mało kto wie, że po kaźni, po kryjomu zwłoki jego przeniesiono
na pobliski cmentarz ewangelicko-reformowany, znajdujący się na Górze
Boufałłowej, obok założonego nie opodal (w 1800 roku) cmentarza
ewangelicko-luterańskiego. Stała jeszcze do 1973 roku klasycystyczna kaplica
grobowa rodziny Felicji Bedrut ostatni ślad na zniszczonym całkowicie
cmentarzu ewangelicko-reformowanym. Najprawdopodobniej w pobliżu tej kaplicy
pogrzebano zwłoki Szymona Konarskiego.
Oba, znajdujące się obok siebie,
cenne pod względem bogatych, zabytkowych nagrobków a przede wszystkim ludzi
tu pochowanych, cmentarze zostały zrównane z ziemią. Zbudowano tu Pałac
Ślubów. Ostała tylko jedna kaplica mauzoleum na dawnym cmentarzu
ewangelicko-luterańskim. W niej spoczął profesor Uniwersytetu Wileńskiego,
znakomity chirurg J. Niszkowski. Kaplica jest w stylu klasycystycznym, ma
ciekawe elementy wystroju zewnętrznego, przy frontonie cztery kolumny
porządku doryckiego.
Przechodniu, jeśli kiedykolwiek
pójdziesz przez park obok Pałacu Ślubów, pomyśl na chwilę o tych, którzy
leżą w tej ziemi, o Szymonie Konarskim, o Albercie Żametcie, o Wawrzyńcu
Puttkamerze mężu wielkiej miłości Mickiewicza Maryli i o wielu innych,
którzy los swój związali z Wilnem. |
|