Dorota Kasiłowska

 

Dorota Kasiłowska, 8a klasa

Moje spotkanie z Szymonem Konarskim

 

Motto:,,Ty coś poległ dla idei,

Chwała ci!"

 

Tak, to znane imię ,,Szymon Konarski'' pojawiło się w moim słowniku mowy już od pierwszej klasy, ponieważ mam zaszczyt uczyć się w szkole noszącej jego imię. Gdy wymieniałam to imię, nawet nie myślałam o tym, czego ten człowiek dokonał w swoim życiu, że jest taki znany. Ludzie czasami używają słynnych imion, jednakże nie zamyślają się, dlaczego one są słynne. W ogóle nie ciekawi ich to. Zdarzyło się tak i ze mną.. Do klasy siódmej niezbyt interesowałam się, kim był Konarski i na pewno nie ciekawiłoby do dziś dnia, gdyby maturzyści w 200 rocznicę Urodzin Konarskiego nie nakręcili filmu o życiu i działalności naszego patrona.

5 marca 1808 roku w Dobkiszkach urodził się chłopak, którego nazwano Szymonem. Żył w rodzinie podporucznika i córki członka Rady Najwyższej Narodowej Litewskiej. Miał młodszego brata. W wieku dziesięciu lat rozpoczął naukę w szkole podwydziałowej w Sejnach, następnie w szkole wojewódzkiej w Łomży. Został polskim działaczem niepodległościowym, powstańcem listopadowym oraz członkiem Młodej Polski i Stowarzyszenia Ludu Polskiego. To znaczy, że uznawał równość społeczną, dążył do niepodległości i chciał odzyskać wolność innym społecznościom oraz, co najbardziej ważne, kościołowi. Nie dokonał tego, ponieważ gdy Rosjanie dowiedzieli się o jego zamiarach aresztowano Szymona wraz z Ignacym Rodziewiczem. Odbywali areszt w klasztorze bazyliańskim, dawnym więzieniu Filaretów. Śledztwo prowadził najbardziej sadystyczny książę, Aleksy Trubeckoj, toteż Rodziewicz szybko się załamał. Natomiast nasz patron milczał do ostatniego. Mimo tortur przyjął całą winę na siebie i nie wydał ani jednego. Za próbę ucieczki został skazany na śmierć. 27 lutego 1839 roku z rana stał nad wyrytym dołem. Czekał już na śmierć. Gdy chciał coś mówić do ludzi, nie słyszeli go. Dotarł do ich uszu huk wystrzelonej kuli, za chwilę ciało Szymona Konarskiego upadło. Głowa pochyliła się trochę na lewo, a ciało na prawo. Nikt już nie mógł mu pomóc.

Podczas oglądania tego filmu miałam niezwykłe uczucia. Jak można umrzeć w wieku 31 lat w taki okrutny sposób? Wciąż myślałam, a jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji? Co bym czuła, gdyby to mnie spotkało? Czy odważnie kroczyłabym z podniesioną głową, ponieważ idę na śmierć za Ojczyznę, czy płakałabym jak małe dziecko? A może w ogóle nie byłabym taka jak Szymon i nie broniłabym Ojczyzny, nie dążyłabym do sprawiedliwości... Nic nie mogę powiedzieć, bo nie miałam okazji sprawdzić siebie. Po takim rozważaniu przyszły mi na myśl słowa W.Szymborskiej z wiersza ,,Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej'' ,,...Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono...''

Moje spotkanie dalej? Podczas obchodów 200 rocznicy młodzież naszej szkoły przygotowała wystawę poświęconą życiu i działalności patrona, oraz montaż muzyczno-literacki. Sprzątaliśmy miejsce stracenia bohatera, składaliśmy kwiaty i zapalaliśmy znicze pod jego pomnikiem. Ten pomnik to po prostu kamień, o który prosił w liście pożegnalnym do rodziny; ,,….Połóżcie mi kamień bez żadnych napisów, prosty...'' Społeczeństwo Wilna umieściło głaz pamiątkowy na miejscu rozstrzelania, z napisem: ,,Tu stracony bohater narodowy Szymon Konarski 27 lutego 1839 r. ''Niżej umieszczony Krzyż w wieńcu cierniowym, a jeszcze niżej napis:

,,Ale Polskę zbaw Panie!

Polskę wybaw Boże!''

Niestety, nie ma dziś drugiego wersu na głazie... Grób bohatera został stratowany przez koni i nie odnaleziono go do dziś. Bardzo myślę o nim. Nie daje mi spokoju to, że gdzieś daleko, a może nie, leży ciało patrona. Serce me rani myśl o tym, że może spoczywa tuż obok nas, być może codziennie przechodzimy chodnikiem do szkoły, a gdzieś głeboko pod ziemią leży Szymon. Na pewno los tak chciał, żeby tylko kamień w miejscu stracenia bohatera, zaprojektowany przez profesora Juliusza Kłosa, przetrwał do naszych dni, a jednak brakuje tam orła z rozpostartymi skrzydłami. Męczeńska śmierć wielkiego patrioty zostanie na zawsze w pamięci tysięcy wilnian i milionów Polaków. Nie zapomnimy o krwi przelanej za wolność, sprawiedliwość i szacunek.

Spotkanie z Konarskim trwa i będzie trwać jeszcze wiele lat. Wielu ludzi wciąż wspomina i mówi o nim, niektórzy jeszcze czekają na zapoznanie się z jego działalnością, kogoś zachwyca jego bohaterski czyn, a wielu jeszcze o tym nie wie. Gdy wymawiam nazwę swojej szkoły, szczycę się niezmiernie i czekam na spotkanie z Nim. Moim zdaniem, pamięć o Nim nie zginie, póki my żyjemy! Dopóki będzie żył polski naród, dopóty bedzię żył Szymon. Świadectwem tego jest fakt, że 170 lat minęło od męczeńskiej śmierci Patrona i my dziś, młodzież dwudziestego pierwszego wieku, składamy Mu hołd :

,,...My konarszczycy dziś zaprzysięgamy

Po drodze życia z prawdą iść.

Ku wzniosłym czynom niech nas Bóg prowadzi

Honor i Ojczyzna z nami muszą być.''

(fragment z Hymnu Szkoły)