Studniówka

Studniówka

 

Sto dni – to chyba wiele dla Napoleona, który pokonał Europę, ale tak niedużo dla nas, dwunastoklasistów, by pokonać maturę i przede wszystkim stres. Jakże możemy się zmagać z okrutnym czasem? Tak prędko upływa...

 

Jak co roku obchodziliśmy studniówkę. Nie obeszło się bez gorących dysput dotyczących scenariuszu, ale końcowy wariant dogodził wszystkim. A więc 11 lutego już od rana zbieraliśmy się w szkolnej auli, by  ostatecznie wszystko uzgodnić. Tematem scenki było szykowanie się dwunastaków do matury. Każdy przecież ma swój ulubiony przedmiot, do którego najbardziej się szykuje. Każdy wariował na punkcie swego przedmiotu: fanka muzyki pragnęła zostać gwiazdą, wielbiciele historii przeistoczyli się w Juliusza Cezara i Kleopatrę, niektórzy od intensywnego uczenia się po prostu usychali. Aż wreszcie nasza chemiczka postanowiła zrobić eliksir mądrości, Kasia zaś zapragnęła wziąść udział  w konkursie „Kto chce zostać abiturientą 2006?”. Warunki gry: trzy pytania, trzy podpowiedzi: pomoc widowni, telefon do babci i odrzucenie trzech nieprawidłowych odpowiedzi z czterech wariantów. Mimo że pytania były nader łatwe, Kasia nie zdołała na nie odpowiedzieć i nie wygrała podstawowego prezentu – świadectwa dojrzałości dla całej klasy bez zdawania matury. Zrobiono ją w konia. A na domiar złego chemiczce nie udało się stworzyć eliksiru mądrości. Pozostała nam tylko jedna możliwość: po prostu się uczyć. A więc uszy do góry! Pozostało nam 100 dni. 

Julia Luzan